Jacek Fedorowicz
Co mi dała PaKA? Nie powiem wszystko, bo są jednak jakieś granice podlizywania się Szan. Organizatorom, ale dała sporo. Wyliczę:
1. Miłe wspomnienia czasu jedności poglądów osób, które się buntowały przeciwko totalitaryzmowi. Dziś, niestety, sprawnie się formujący totalitaryzm-bis urzekł tak wielu, że przyjeżdżając do Krakowa nigdy nie wiem czy przypadkiem nie gaworzę beztrosko z kimś, kto głosował na Ziobrę.
2. Przykre uczucie odchodzenia. Oceniam kabarety obiektywnie i – mam nadzieję – trafnie. Ale tak jak kiedyś umiałem startującym coś doradzić, tak dziś łapię się na tym, że już nie. Oni wiedzą lepiej jak dotrzeć do ich publiczności. Zaraz. Co ja powiedziałem? Ze oceniam trafnie? A niby skąd ta pewność?
3. Wspaniały materiał do zżynania. Od debiutu w teatrze studenckim w roku 1954 aż do dziś od czasu do czasu coś piszę i występuję z tym, co napisałem. Ponieważ podczas przyszłorocznej PaKI będę starcem już osiemdziesięcioletnim, postanowiłem niniejszym wyznać – niejako na łożu śmierci – że zawsze byłem artystą nieoryginalnym, który podpatruje innych, a bez tego sam by nic nie napisał. Oczywiście byłem wystarczająco przebiegły, żeby nikt mi nigdy nie mógł zarzucić że ściągam. Ale żebyście wiedzieli, Wy młodsi, ile z Was wziąłem! W dodatku udając, że coś daję.
4. Sposobność wytyczenia, drogą wieloletnich prób, najkrótszej trasy Dworzec Kolejowy – Rotunda i z powrotem.